Na piątkowym porannym spacerze Pan Robert był bardzo podekscytowany i powtarzał ciągle jedno słowo - koordynator. Wiem od kumpli Bobika i Miśka, że był kiedyś taki słynny wodny człowiek, który koordynował służby specjalne. Lekko się przeraziłam - znowu zrobiłam coś nie tak, że aż zajmą się mną służby specjalne? Po kilku minutach Pan Robert wykrzyknął mam - koordynator do spraw projektów i wdrożeń teleinformatycznych. Podobno ma nim zostać... I co w tym wielkiego? Ja wolę jak chodzi ze mną na spacery jako Pan Robert...
poniedziałek, 20 października 2008
Prosić to ty sobie możesz...
Jestem odcięta, może na moje szczęście, od polityki, ale obrywam czasami odpryskami. Odkryłam, jak wyjść pod siatką z działki. Pan Robert kupił może i ładną zieloną siatkę, ale zupełnie niepraktyczną. Można ją było bez problemów odchylić i wyjść na pole. Ponieważ Pan Robert prosił mnie, Sara, pokaż jak Ty to robisz to mu to pokazałam... No i w sobotę Pan Robert i Pani Kasia przez kilka godzin hałasowali przy ogrodzeniu, wiercili, przykręcali i tak zrobili, że już nie mogę wychodzić! I co mi pozostaje? Prosić Państwa, gdy tylko będę chciała sobie pobiegać...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz